13. Przebudzenie.

Kent odzyskał przytomność leżąc w łóżku na białej sali, jak przez mgłę zauważył, niewyraźną postać pochylającą się nad nim dość nisko.

Panie Kent, czy pan mnie słyszy? – głos jak ze studni docierał do niego dość wyraźnie, ale jednocześnie w jakiś dziwnie spowolniony sposób.

Tak, tak słyszę…gdzie ja jestem – zapytał cicho.

Chyba się wybudza powoli. Podaj mu jeszcze dawkę Zolpidemu – męski tym razem głos zabrzmiał w uszach Kenta.

Wzrok powoli przyzwyczajał się do jasnego, kłującego światła, postaci stojących w pomieszczeniu osób stawały się coraz wyraźniejsze.

Gdzie ja jestem. – zapytał, chwytając za rękę kobietę stojącą przy łóźku.

Czy pan mnie słyszy i widzi? – zapytała.

Tak, widzę i słyszę, tylko bardzo mi szumi w uszach. – odparł.

Proszę podać odczyty z kontrolerów. – stojący w pewnej odległości mężczyzna zwrócił się do będących zapewne w innym pomieszczeniu osób.
Czytaj dalej „13. Przebudzenie.”

12. Zagubiona ścieżka.

Koniec tygodnia zwiastował nadejście upragnionego luzu dla Mikiego. Co prawda plany miał niezbyt rzutkie, ale fakt że będzie mógł spokojnie popykać w KJSa napawał go optymizmem. Tak naprawdę nie znosił zgiełku, blichtru, tej całej gonitwy Nimbu za wartościami, które narzucał im system. Ciężko się żyje będąc w podwójnej roli, z jednej strony oddanego pracownika i naczelnego programisty Rady Starszych, a z drugiej pół Karpezjana, bytu będącego czystym złem, ale za to w pełni wolnym. Planeta, na której żyli Miki, Kent i Jenny dawała im wszystko, myślała za nich, umożliwiała pracę, odpoczynek i rozrywkę. Wydawałoby się, że to tak wiele w drodze do niebytu a jednak…koszt był ogromny, bo to cholerne poczucie niespełnienia dawało się tak bardzo we znaki, szczególnie wieczorami, gdy krótki dzień na Nimbu ginął za horyzontem, a nocne niebo rozświetlone tysiącami gwiazd oraz światłem dwóch księżyców przypominało, jak bardzo uwięzieni są w tym najlepszym w galaktyce raju. Miki często zastanawiał się nad sensem istnienia, pamiętał że jego przodkowie spełniali się czyniąc czyste zło, to nadawało im sens życia oraz poczucie misji, w myśl zasady, że dzieło niszczenia może być równie wzniosłe jak dzieło tworzenia. Dużo do myślenia dawał mu sen Jenny, gdzie Petrus, jeden z legendarnych wodzów plemienia Karpezjan tak bardzo pokochał dobro, że zdecydował się zdradzić braci i uchronić Ziemię przed niszczącym uderzeniem potęgi zła…

Chyba już do końca będę się szarpał – pomyślał Miki.
Czytaj dalej „12. Zagubiona ścieżka.”

11.Meandry.

Niebieskie światło baru na 14tym poziomie Blue Lullaby oświetlało jasną poświatą twarze trzech osób siedzących w małej, prywatnej loży w rogu sali. Jenny, Miki i Kent w końcu mogli bez przeszkód spotkać się w tym jakże popularnym w Kapali miejscu, ona jak zwykle odporna na skany kontrolera umysłów i ich dwa awatary ustawione na stanowiskach pracy, gwarantowały spokój i możliwość swobodnej rozmowy. Do stolika podjechał właśnie droid z drinkami, które ochoczo chwycili w dłonie. Kelner automat pobrał opłatę i oddalił się bezgłośnie w stronę migającego baru. Powietrze przeszywał dźwięk cichej muzyki nastrajającej do odpoczynku i relaksu. Poziomy dedykowane do tańca znajdowały się w innym miejscu i prawdę mówiąc Jenny zmęczona po całym tygodniu pracy miała nadzieję na dobrą zabawę.

Słuchaj Kent, kim Ty właściwie jesteś? – zapytała w końcu.
Czytaj dalej „11.Meandry.”

9. Amnezja.

Zawieszą nas! Zobaczysz Kent, zawieszą nas miedzy wymiarami! Miałem fajną pracę, niezłe pieniądze, pykałem sobie w KJSa! Miałem jechać na wakacje, na Anaku w przyszłym roku… – Miki siedział w rozgardiaszu na podłodze laboratorium i trzymał się za głowę.

Uspokój się! Nic się nie dzieje! – wrzasnął Kent podnosząc się z podłogi i pomagając wstać Jenny.

Wokół panował totalny rozgardiasz, porozrzucane elementy tablic programistycznych, wyposażenie, wraki czterech dronów bojowych z lekko dymiącymi czujkami i…zwłoki Nevera.

Kent spojrzał w tamtym kierunku i dotknął opuszkami palców końcówki nosa, zawsze tak robił, gdy się denerwował. Trzeba coś z tym zrobić – pomyślał.

Miki, spróbuj odpalić terminal i sprawdź czy cokolwiek działa po impulsie? Nie jest krytycznie, bo ciągle tu jesteśmy a nie widać, żeby coś się działo wokół. Zdaje się, że mamy trochę czasu?  – powiedział Kent.

Dobrze, w co ja się wpakowałem, w co ja się wpakowałem? – Miki szeptał pod nosem próbując zrestartować terminale.
Czytaj dalej „9. Amnezja.”

7. Kandyzowane truskawki.

Jenny stopniowo odzyskiwała ostrość widzenia, znajdowała się dokładnie pod sufitem łącznika, w którym już jakiś czas temu znaleźli się Kent z Mikim. Wówczas brak czasu nie pozwolił im zgłębić tajemnicy fraktala, który odbił się tak mocno w Absolucie, że aż utworzył tunel czasoprzestrzenny. Wszystko to, co działo się kiedyś, dawno temu odtwarzało się w nieskończoność, pod jednym wszakże warunkiem – interakcji z obserwatorem. Prawdę powiedziawszy Miki odkrył tę zależność analizując fraktale z kopalni na bazie modeli teoretycznych jakie zbudował w swoim terminalu. Zadziwiające było to, że w chwili, gdy ktokolwiek zaczynał obserwować fraktal, tenże zaczynał niejako odtwarzać zapisaną w nim historię do tego stopnia dokładnie, że czuć było emocje, życie, radości, troski, powiew wiatru, słońca – rzeczywistość tak doskonała, że ci biedni nieświadomi “aktorzy” zawieszeni niejako w czasoprzestrzeni nie zdawali sobie sprawy z tego, że już dawno nie istnieją, a to co tworzą sami i co ich otacza jest doskonałą kopią binarną.
Czytaj dalej „7. Kandyzowane truskawki.”

Rafał Skonecki