Sen to, czy rzeczywistość…

Ech, codzienny konflikt między tym co czujesz a tym co jest racjonalne nie pozwala zasnąć. Jak co noc na pół jawie i śnie snujesz nierealne wizje jej i siebie, tak od lat, doskonale wiesz, że to kompletna mrzonka i mimo to budzisz się w nocy kilka razy a właściwie to budzi cię sen o domu, którego zakamarki doskonale znasz a których nigdy nie doświadczyłeś w realu, nie mniej jednak zapadając po raz n-ty w ten odrętwiały stan doskonale wiesz jak się poruszać po jego pokojach, nawet jeśli z czasem ulegają one destrukcji, trzeba się tam dostawać używając technik alpinistycznych itp. Wchodząc tam po raz n-ty wiesz co musisz sprzątnąć, co pachnie jak zawsze, która szklanka gdzie stoi, a co jest niespodziewane. Jest to tak realne, że nie wiesz czy to sen czy jawa… Czytaj dalej „Sen to, czy rzeczywistość…”

Ty nie jesteś chamem, ty tylko nie masz na ryju.

Ostatnio na tubce ktoś próbował nakłonić jednego z obecnych liderów redpilla w Polsce na debatę z jego anglojęzycznym odpowiednikiem ale reprezentującym blackpilla, oczywiście nie udało się, czy to z powodu braku umiejętności lingwistycznych, czy też z powodów fundamentalnych? Nie wiem, ale domyślam się. Tak czy inaczej wpadłem na naprawdę gruby kanał kolesia podpisującego się jako Wheat Wafless. xD Jego obserwacje są na tyle celne, że o ile nie zabraknie mi weny to spróbuję co jakiś czas spolonizować te treści tak samo jak przed ponad dziesięciu laty robiłem to z tekstami Laury Palmatier. Czytaj dalej „Ty nie jesteś chamem, ty tylko nie masz na ryju.”

Żuraw i czapla.

Pobawiłem się trochę montażem i obróbką no i mamy! Żuraw i czapla!

Nie jest to Pewex, ale wydaje mi się, że ogląda się to znacznie lepiej niż to co leżało na Chomiku.

Bardzo fajne kino z czasów, gdy relacje międzyludzkie były jeszcze normalne. Fenomenalna gra Katarzyny Chrzanowskiej oraz Dariusza Domareckiego (ktoś wie, co z Panem Dariuszem?). Do tego odrobina mazurskiej bryzy oraz szczypta bieszczadzkiej przygody, okraszona dużą dawką warszawskiego słońca z połowy lat osiemdziesiątych. Uwielbiam wracać do tamtych chwil! Zwróćmy uwagę, że muzykę do filmu napisał nieznany wtedy jeszcze prawie nikomu Michał Lorenc, mamy również znakomity utwór Stanisława Soyki – Dlaczego uciekasz. Film na podstawie powieści Krystyny Siesickiej – Zapałka na zakręcie.

Cieszę się, że krótko, bo krótko, ale udało mi się załapać na normalność. 🙂

Miłość zmieniona w kamień.

Kiedy dziś rozkoszowałem się słońcem i letnią bryzą w hamaku rozwieszonym nad brzegiem Świdra w podwarszawskim Otwocku na mojej playliście pojawił się Billy Idol i Sweet Sixteen. Przypomniałem sobie, że już dawno miałem opisać historię będącą inspiracją do powstania tego znakomitego kawałka i chyba dziś nadszedł ten czas. Świat jest wręcz pisany historiami mężczyzn, którzy zakochani i jednocześnie świadomi faktu, że nigdy nie będą w stanie być atrakcyjni dla swoich wybranek przekuwali własne niespełnienie w wielkie rzeczy. Akt hiperkompensacyjny tak pięknie opisany przez Zdzisława Beksińskiego to bardzo silny mechanizm, dlatego że pozwala przetrwać żyjąc nadzieją. Spotkałem trochę kobiet w swoim życiu i część z nich, ta bardziej świadoma zdawała sobie sprawę,że nie potrafi kochać, cierpiąc z tego powodu ale jednocześnie wiedząc,że to co czują w danej chwili nawet nie stało koło męskiej wersji tego fenomenu. To nie jest próba wbicia szpilki komukolwiek, tylko fakt, który wyciągnąłem na podstawie rozmów i empirycznych doświadczeń potwierdzanych przez same zainteresowane. Miłość kobiety bywa krucha, jest podszyta chwilą ,momentem, układem odniesienia. Gdy ona mówi ci przyjacielu,że cię kocha to nie kłamie, tylko że to jest ważne tylko TU i TERAZ, podobnie jak dwudziestominutowy bilet w metrze. Miejcie to na uwadze panowie, bo to pozwala uniknąć rozczarowań i błagam, nie łączcie tego z przywiązaniem, współczuciem,  kredytem hipotecznym, dziećmi, litością, strachem, wspólnym interesem, czy czymkolwiek podobnym, co ludzie utożsamiają z miłością, a co powoduje,że trwają ze sobą, często do śmierci.Sprawa mocniej komplikuje się kiedy masz niecałe 160 cm wzrostu i ważysz 45kg będąc mężczyzną. Jeśli do tego potrafisz racjonalnie myśleć (poza sferą emocjonalną) jak nasz dzisiejszy bohater Edward Leedskalnin, będący inspiracją dla Billego Idola do nagrania wspomnianego na wstępie utworu, to wiesz, że jedyne co ci zostało po chwilowym dostaniu się do nieba i zrzuceniu w czeluście piekieł, to przekucie uczucia w kamień. I tak też zrobił Edward budując fenomen podziwiany do dziś – Koralowy Zamek. Najlepsze jest to, że do końca wierzył w to,że jeśli dokona czegoś niezwykłego to zaimponuje swojej wybrance. Niestety w świecie, w którym przyszło nam żyć to tak niestety nie działa…liczy się wyłącznie ewolucja gatunku a nie szczęście jednostek.

Czytaj dalej „Miłość zmieniona w kamień.”

Dwa brzegi.

Ostatnio znów mam sporo wolnego czasu, inwestycje same się kręcą, co przy moich skromnych wymaganiach wobec życia sprawia, że coraz częściej myślę o emeryturze. Kiedy byłem dzieckiem marzyłem, aby móc mieszkać w trzech miejscach. Pierwsze główne, to tam gdzie mój dom, drugie w górach a trzecie nad morzem. Myślałem sobie, że będę trzy miesiące tu, pół roku tam i kolejne trzy w domu. Przyziemne i płytkie? Być może, ale nie dla kogoś kto wychował się w 35 metrach kwadratowych. Zastanawiam się co dalej, bo w zasadzie osiągnąłem w życiu to co chciałem, ponownie zaczynać od początku nie zamierzam, co zresztą nie raz było przyczyną rozejścia się mych dróg z kobietami, jakie stanęły na przeciw mojemu przeznaczeniu. Cieszę się, że wszystko osiągnąłem sam, konstrukcję świata, w którym żyję ja a także moi bliscy, zawdzięczam tylko sobie. Wiadomo, że każdy ma swoją Monikę Belluci ale, że jest ona zazwyczaj dostępna wyłącznie na plakacie, to rozsądek nakazuje porzucić sny i skupić się na teraźniejszości. Odnawiam sportowe pasje, kupiłem nowy kajak, który wkrótce zamierzam wypróbować na Zalewie Kamieńskim a także bliskich wodach Bałtyku oraz rozpocząłem sezon rowerowy. Zaliczyłem już klika fajnych tras w okolicy 100km ale nadal nie czuję, abym był w stanie pobić własny rekord, czyli 300km ciągiem. Wraz z nowym gravelem pomysł przejechania z Cisnej do Warszawy na raz wraca i być może jeszcze go w tym roku  zmaterializuje, póki co dosiadam starego, dobrego Unibike-a z osprzętem Alfine 11, który wyjątkowo mi pasuje pod względem komfortu, ma też świetnie dobrane, wygodne na długich przelotach siodełko. Dziś miałem jechać z Wawy do Solca nad Wisłą ca 150km ale, że zaspałem to plany uległy modyfikacji. Zrobiła się z tego bardzo ciekawa wycieczka, o której chciałbym dziś opowiedzieć. Dystans spacerowy czyli około 60km, jednak leśne dukty dają dobrze w tyłek co sprawia, że endorfiny eksplodują dużo szybciej niż na szosie a poza tym, może ktoś skorzysta? Myślę, że warto.
Czytaj dalej „Dwa brzegi.”

Rafał Skonecki